środa, 25 czerwca 2014

Opo 1 - rozdział 10

- Hinata!!! Dawno sie nie widzielismy! – uslyszala, a gdy sie odwrocila zobaczyla znajoma twarz.
- Daichi, jak milo Cie widziec – odpowiedziala z usmiechem – co tu robisz?
- Bylem w poblizu, kiedy przypomnialo mi sie, ze mieszkasz tutaj. Szukalem Cie doslownie wszedzie, a ty jestes tutaj – zasmiał sie – idziesz do szpitala?
- Co? Nie… znaczy… chcialam odwiedzic kolege, ale przypomnialo mi sie, ze musze cos najpierw zrobic – odpowiedziala lekko zaklopotana.
- To może Ci pomoc? – zapytał  Daichi. Hinata przytaknela i skierowali sie oboje w strone domu Hinaty.
***
- Sasuke! Zaczekaj! – na te slowa Sasuke zatrzymal sie i odwrocil. Gdy zobaczyl, kto go wolal usmiechnal sie. Sakura była coraz blizej, niestety (a moze stety :) dop. aut.) nie wyhamowala i wpadla na niego i przewrocili sie oboje.
- Auc – syknal.
- Sasuke… ja prze… – niedane jej bylo dokonczyc, bo  Sasuke uciszyl ja pocalunkiem.
- Cicho, przeciez wiem, ze nie chcialas – powiedzial – gdybys chciała mnie zranic juz bym nie zyl – dodał po chwili. Gdy Sakura to uslyszala zarumienila sie. W pewnym momencie zobaczyli ich przechodzący Kiba, Zuza i Shino.
- Ej, co wy robicie? – zapytal „mandrze” Kiba. Sakura przez to sie jeszcze bardziej zarumienila po czym wstala.
- Mmy… Niiic… – zajaknela sie przy odpowiedzi. Kiba po krotkim „taaak jaasne” zaczal sie niekontorlowanie smiac. Po krotkiej pogawedce Zuza, Kiba i Shino poszli dalej wykonywac zadania.
- No wiec co chcialas? – zapytal po chwili milczenia Sasuke.  Sakura ktora juz ochlonela znowu zaczela sie rumienic.
- Niiic… tylkko chcialam sie zapytac czy pomogl bys mi w… jednej rzeczy – powiedziala z trudem. Po chwili juz byli w drodze.
***
Gdy juz znalezli sie na miejscu Hinata przygotowala rzeczy potrzebne i zaczeli robic dekoracje. I tak minelo kilka godzin.
- A tak wlasciwie to co to za kolega i dlaczego jest w szpitalu? – powiedzial Daichi z naciskiem na slowo kolega.
- Ehmm… To Naruto, jest w szpitalu bo mnie obronil – odpowiedziala oczywiscie z rumiencem na twarzy. Daichi byl zainteresowany wiec Hinata mu opowiedziala krotko cala historie, pominela tylko fakt ze technika wroga dzialala tylko jezeli osoba zaatakowana miala pieczec. I nagle ja olsnilo. Zerwala sie szybko i bez zadnego wytlumaczenia pobiegla w tylko sobie znanym kierunku.
***
Po czterech godzinach Shino poszedl sobie z wymowka ze musi troche pocwiczyc nad nowa technika. Tym oto sposobem Kiba i Zuza zostali sami. Zuza zajeta wlasnymi myslami nie wiele slyszala ale jak cos tuz za rogiem huknelo to natychmiast zareagowala. Gdy kilka sekund pozniej znalazla sie na miejscu wypadku zobaczyla Kibe lezacego pod drabina na ktorej lezaly rozne ozdoby dostarczone przez Daichi’ego. Zuza szybko odgarnela ozdoby, uwazajac zeby niczego nie zniszczyc, i przesunela drabine. Sprawdzila tetno, na szczescie bylo normalne. Probowala go obodzic i nic. Przestraszyla sie nie na zarty. Juz chciala go podniesc i isc z nim do szpitala kiedy… otworzyl oczy i sie usmiechnal.
- A nie uratujesz mnie metoda usta-usta? – powiedzial niby zawiedziony. Zuza stanela jak wryta.  Juz po chwili pulsowala jej zylka na skroni.
- TY IDIOTO!!! JA SIE TU O CIEBIE MARTWIE A TY MI TAKIE NUMERY ODSTAWIASZ!!! MYSLALAM ZE COS CI SIE STALO!!! – powiedziala lekko zdenerwowana po czym chciala go uderzyc ale w pore sie schylil. O malo nie wybuchnal siemechem niestety musial  sie znowu uchylic przed kolejnym ciosem. Jeszcze chwile tak sie…. No jeszcze chwile Zuza probowala zabic Kibe a potem ja przygwozdzil do sciany.
- Zuza ja… chcialem zwrocic twoja uwage – powiedzial ze skrucha.
- Po co? – powiedziala spogladajac na niego groznie.
- No bo… – zrobil wiekszy wdech – pojdziesz ze mna na randke? – zapytal. Oczy Zuzy sie rozszerzyly, no tego to sie nie spodziewala. Stala tak jeszcze kilka sekund w szoku, kiedy wreszcie sobie uswiadomila ze musi cos odpowiedziec.
- Taak – wyszeptala po czym jej twarz okryl rumieniec. Kiba puscil ja po czym sie usmiechnal i ja przytulil.
***
 Weszli do parku i usiedli na lawce. Sasuke byl troche zdziwiony bo niby w czym mial jej pomoc? W siedzeniu? Siedzieli tak chwile i Sasuke dalej nie dostal odpowiedzi. Juz chcial cos powiedziec jednak Sakura go uprzedzila.
- Ehm… dobra… no wiec jak widzisz nie potrzebuje pomocy ale… po prostu chcialam z Toba porozmawiac – pod koniec prawie szeptala.
- Noo… to o czym chcesz porozmawiac? – spytal kiedy zrozumial ze potrzebuje zachety. „Powinien to wiedziec” – pomyslala i lekko upadla na duchu. I juz chciala odpowiedziec ale…
- Sakura!!! Sasuke!!! – no wlasnie. Oboje spojrzeli w strone z ktorej uslyszeli krzyk,  to byla Hinata (tak HINATA krzyczy XD Lol XD dop.aut.) a kilka, kilkadziescia metrow za nia byl Daichi.
- Sluchajcie! pamietacie co Hokage-sama mowila, ze ta techika ktorej uzyl wrog dziala tylko na ludzi ktorzy maja pieczec wiec skad on wiedzial ze Naruto-kun mial pieczec? – powiedziala, skonczyla akurat w tym momencie w ktorym Daichi dolaczyl do nich. Kiedy dotarlo do nich co Hinata powiedziala zerwali sie z miejsca i pobiegli w strone gabinetu Hokage. Daichi troche zawiedziony ze mial tak krotka przerwe pobiegl za nimi, mimo ze dalej nie wiedzial o co chodzi.